Kto ma dobrą pamięć, temu łatwiej o wielu rzeczach zapominać
Wpatrujesz się w odległy punkt gdzieś za oknem nie zwracając uwagi na zmieniające się obrazy. Jesteś jak zwykła kukła, która nie odczuwa, nie analizuje - robiłaś to zbyt długo, a ból rozdzierający twoje wnętrze przy każdym ruchu staje się nie do wytrzymania. Zajęło ci prawie całą noc uświadomienie sobie, że chcesz pojechać do Warszawy, porozmawiać z lekarzem, spojrzeć na matkę. Bałaś się tego, ale nie widziałaś innego możliwości niż wsiąść w samochód i znieść tę prawie pięciogodzinną podróż, w której obiecał ci towarzyszyć najlepszy przyjaciel. Uśmiechnęłaś się pod nosem słysząc jak podśpiewuje lecący z radia kawałek wybijając rytm na kierownicy srebrnej Toyoty.
– Trzymasz się? – pyta zerkając na ciebie kątem oka przyśpieszając. Kiwasz z uśmiechem głową, jedna widzisz, że go to wcale nie uspokaja. Trzymasz się, nie rozsypujesz prochów swojej duszy, więc nieśmiało możesz patrzeć w przyszłość. Zastanawiasz się co mu odpowiedzieć, czym go uspokoisz, gdy znajomy głos nawigacji informuje was, że za kilkaset metrów miejsce docelowe będzie po lewej stronie.
– Nie wiem jak to będzie – wzruszasz ramionami, gdy on zatrzymuje się na skrzyżowaniu kiwając głową. – Nie mam pojęcia jak się zachować, bo przecież podczas ostatniego spotkania powiedziałyśmy sobie zbyt dużo gorzkich słów. – czujesz nieprzyjemny dreszcz na wspomnienie tamtej kłótni, po której wyprowadziłaś się z domu i od której momentu nie miałaś kontaktu z matką.
Wraz z wjazdem na teren szpitala poczułaś, że odzywają się dawne dolegliwości i potrzebujesz dłuższej chwili, aby ponownie złapać i unormować oddech, gdy parkujecie na położonym nieopodal parkingu. Wpatrujesz się w nowoczesny budynek i czujesz jakby cała krew w jednym momencie przestała krążyć w twoim organizmie
– Żyjesz? – pyta siatkarz dotykając przestraszony twojego ramienia, a ty warczysz przez zaciśnięte zęby, że zaraz możesz naprawdę potrzebować pomocy lekarza. – Może jednak z tobą pójdę, tak w razie czego.
Kręcisz głową, jednak wiesz, że on chce tam być, aby w razie czego was rozdzielić zabrać cię do waszego narożnika zanim rywal wykona nokautujący cios. Jego wystraszony, wręcz spanikowany głos nie pomaga ci w pozbyciu się wątpliwości, które pojawiły się w twojej głowie wraz z wjazdem do miasta, które przecież dało ci tyle radości mimo tych wszystkich łez. Wyłącza radio, które jakoś pomagało ci sobie z tym wszystkim poradzić, ale dalej pod powiekami miałaś moment zatrzaśnięcia się drzwi w rzeszowskim mieszkaniu. Ta cisza wcale nie jest oczyszczająca i postanawiasz ją jak najszybciej przerwać zanim zrobi z ciebie tchórza. Podobno wypowiedzenie swoich lęków pomaga się ich pozbyć, więc skoro kiedyś pomogło może teraz zrobi to również
– Co jeśli ona się wcale nie zmieniła?
***
Czułaś ciepło sierpniowego Słońca na swoich zaczerwienionych policzkach i czułaś jego szeroki uśmiech, gdy obejmował cię ręką w talii na tym kocu w czerwono-białą kratkę tuż na skraju Hyde Parku. Przymknęłaś oczy rozkoszując się szczęściem, które spłynęło na ciebie w momencie, gdy postawił stopę na brytyjskiej ziemi. Martwiłaś się o jego nastrój po tym jak jego nazwisko nie pojawiło się na tej magicznej liście powołanych na najważniejszą imprezę sezonu reprezentacyjnego. Nie wiedziałaś jak się zachować, bo zwykłe poklepanie po ramieniu wydawało się zbyt oklepane, więc gdy tylko go zobaczyłaś wtuliłaś się w niego ufnie dając mu możliwość przekazania ci tego całego bałaganu, który tworzył się w jego głowie. Nie mówiliście za wiele, bo to co było najważniejsze nie musiało być wypowiedziane. Był zawiedziony, ale widziałaś, że stara się, aby myśl, że nie zasługuje na reprezentowanie kraju na mistrzostwach nie przyćmiła chęci spędzenia z tobą kilku chwil. Poprawiłaś się na kocu dotykając jego policzka zewnętrzną częścią dłoni, na co uniósł nieco brwi i zdjął z nosa przeciwsłoneczne okulary. Był piękny dzień, może to jego obecność sprawiała, że cały świat emitował jakąś światłość czy rzeczywiście po raz kolejny pogoda nie patrzyła na londyńczyków z przekąsem zsyłając długie godziny deszczu na zmianę z porywistym wiatrem.
– Co teraz będzie? – zapytał siadając po turecku i dotykając uginającej się pod jego dotykiem, w pełni zielonej trawy. Myślałaś o was, o Polsce, o siatkówce i o tym wszystkim co chciałabyś mieć, a czego nie mogłaś ze sobą pogodzić. Tęskniłaś za bijącym w samo południe hejnałem, tłumem turystów z dalekiego wschodu w hawajskich koszulach na warszawskiej starówce od momentu, gdy odebrałaś swoją olbrzymią walizkę i wyszłaś z budynku lotniska. To była dla ciebie szansa, studia były spełnieniem marzeń, ale Anglia stała się też ucieczką. Odcięłaś się od przeszłości i mogłaś oddychać pełną piersią chłonąc tą multikulturalną mieszaninę, ale nie chciałaś pozbywać się poprzedniego życia. Olek i Artur byli tą częścią, której broniłaś; dzwoniłaś na różnych komunikatorach, pisałaś emaile, płaciłaś zbyt wysokie rachunki byleby wiedzieć co się u nich dzieje. Z blondynem widywałaś się od święta i on doskonale wiedział jak bardzo tęskniłaś za wieczorami spędzonymi w jego mieszkaniu. Przyleciał do ciebie na kilka dni krótko po sezonie, aby odetchnąć i pokazać swojego dziewczynie, twojej imienniczce miasto, które jak nie miał w zamiarze co chwilę przypominać zabrało mu najlepszą przyjaciółkę. Przewracałaś wtedy oczami i ciągnęłaś go za rękę, aby zobaczył co sprawiło, że tak bardzo pokochałaś tę metropolię.
– Pójdziemy coś zjeść, a wieczorem pokażę ci Tamizę – rzuciłaś popijając łyk niegazowanej wody. Uśmiechnął się do ciebie przekornie, bo przecież doskonale wiedział, że po prostu nie chcesz odpowiedzieć mu na to pytanie. Nie wiedziałaś gdzie będziesz za miesiąc, a nawet za tydzień, a więc jak mogłaś obiecać mu wieczność?
– Chodziło mi o nas – przeczesał palcami ciemne włosy, a ty westchnęłaś. Jeszcze kilka tygodni temu nie byłabyś w stanie zostawić tego życia nawet dla niego, ale skoro umowa wynajmu mieszkania kończyła się wraz z końcem roku może warto byłoby pomyśleć o powrocie? Nie wiedziałaś czy jesteś na to gotowa, ale Polska coraz bardziej dawała o sobie znać w twoim sercu. Rozmawiałaś z nim codziennie o pogodzie, sytuacji politycznej i wynikach ostatniego meczu piłkarzy; zachowywałaś się jakby nie dzieliło was prawie dwa tysiące kilometrów, a zaledwie kilkaset metrów. – Nie sądzisz, że już za długo się izolujesz? Artur tęskni nie wspominając o innych – uśmiechnęłaś się na wspomnienie paczki znajomych, którzy wypominali ci przy każdej okazji to, że ich porzuciłaś dla jakieś brytyjskiej monarchii.
– A ty? – zapytałaś przechylając głowę, aby lepiej mu się przyjrzeć. Nadal widać było w jego oczach zmęczenie spowodowane długą podróżą, ale ono nie umiało zgasić radości, iskierek szczęścia, które sprawiały, że gdy się uśmiechał to robił to całym sobą. Wiele razem przeszliście i teraz mogłaś być pewna tego, że jest twoim światełkiem w tunelu i osobą, której przychyliłabyś nieba. Kochał, grał w siatkówkę, czytał mnóstwo książek, starał się zbawić świat swoim dobrem - miał swoje wady, ale był twoim mężczyzną, twoim Olkiem. Zaśmiał się pod nosem, a ty ponownie zatopiłaś się w jego pełnym troski i pożądania spojrzeniu, które posłał z nutką kpiny w twoją stronę.
– Czy gdyby tak nie było przyleciałbym tak niespodziewanie? – pochylił się nad tobą zakładając kilka kosmyków, które rozsypały się na kocu, za ucho i pocałował cię delikatnie, jakby chciał się upewnić, że dalej jesteś jego, że nic się nie zmieniło. – Wróć ze mną do Polski na zawsze. –zagryzłaś wargi, bo myśl, że on cię naprawdę potrzebuje, że chce, abyś była na stałe była najpiękniejsza. Przytuliłaś go mocno, bo emocji było za dużo, bo zbyt długo tęskniłaś za nim i za tym wszystkim co przy nim czułaś.
***
Zamykasz ostrożnie drzwi od sali, w której leży twoja matka, aby stanąć oko w oko z gościem, o którego pojawieniu poinformował cię przez sms-a najlepszy przyjaciel. Długo zastanawiałaś się czy masz ochotę do niego wychodzić, ale nie mogłaś pozostać obojętna na to, że jednak przyjechał. Rozglądasz się po szpitalnym korytarzu dostrzegając jego skuloną sylwetkę na jednym z pomarańczowych krzesełek na końcu korytarza i po chwili stajesz naprzeciw niego. Poprawiasz szary sweter unosząc dłoń w geście powitania, a on podnosi się z miejsca z niepewnością wymalowaną na twarzy. Walczysz ze sobą i ponowie stoicie w duszącej wręcz ciszy i czekacie na to aż któreś z was przezwycięży wewnętrzną nieśmiałość i zacznie tę rozmowę. Oboje boicie się zrobić krok i chociaż potraficie przegadać całe noce, po kłótniach zawsze jest ciężko.
– Co ty tu robisz? – zagryzasz policzki od środka czując jak wątroba podchodzi ci do gardła, bo zupełnie się tego nie spodziewałaś. Wiedziałaś, że jest cholernie uparty i myśl, że przemyśli to wszystko jeszcze raz i postanowi cię wesprzeć nie przychodziły ci do głowy w żadnym momencie, w którym zastanawiałaś się co zrobić. Była dla ciebie jasne, że twoja matka jest jedynie twoją sprawą, a on postawi na tobie krzyżyk, gdy postanowisz otworzyć jej drzwi do swojego życia. – Nie wybrałam ciebie, ale też nie wybrałam jej. Musiałam wybrać siebie.
– Nie mogłem cię stracić – mówi w twoją stronę z tym uśmiechem, z drżącymi kącikami i widzisz, że to wcale nie było dla niego łatwe. Przeczesujesz dłonią włosy i czujesz jak kurtyna, którą sami rzuciliście na wasz związek nagle spada - i znowu wszystko jest proste, i znowu wszystko jest takie jak dawniej. Pochodzisz bliżej i on przytula cię mocno z takim zaangażowaniem, jakby to była najprostsza czynność dnia codziennego, jakby przez ostatnie dwadzieścia dwa lata nie robił nic innego. Spod twoich przymkniętych powiek wypływa kilka łez mocząc ponownie jego koszulę zupełnie jak wtedy, gdy otworzyłaś się przed nim po raz pierwszy. Minęło tyle dni, znienawidziłaś tyle piosenek, ale jedno się nie zmieniło - tylko on potrafił spojrzeniem sprawić, że wszystkie rany się zasklepiały, był twoim plastrem, magicznym antidotum prawie jak z pracowni Merlina. – Przepraszam, Olcia – czujesz jego ciepły oddech tuż przy swoim uchu i słyszysz jego zachrypnięty z emocji głos. - Nigdy nie powinienem był ci kazać wybierać.
Uśmiechasz się do niego ciepło, bo takie jest już życie. Pełne wyborów, pełne rozstajów dróg, ale nigdy nikt ci nie powie czy robisz dobrze. Samodzielnie musisz podejmować decyzję, zgodnie z własnym sumieniem, bo kiedyś nadejdzie czas, gdy będziesz musiała postawić na siebie. Może zmienisz swoje życie, może komuś wybaczysz, może kogoś stracisz. Nie możesz zbyt długo kalkulować, bo każda chwila jest jedyna w swoim rodzaju, a najlepsze rzeczy dzieją się przypadkowo. Nie bój się, bo życie nie jest tylko czarne albo białe - życie to wiele odcieni szarości, a w niej przecież nie da się zamarznąć.
***
Zanim przejdę do tego co chcę napisać muszę Wam coś wyznać.
Bo Artur i Olek siedzieli mi w głowie długo - jakoś od 2015, gdy może znana Wam Em. chciała ich zrobić bohaterami swojego opowiadania, które nominalnie nie powstało, ale ciii
Ja dalej o nich pamiętałam i tak jakoś wyszło, że weszli mi na głowę i nie mogłam się ich pozbyć.
Długo nie mogłam ochłonąć po Pucharze Polski.
Ale jestem z nimi.
Znowu.
I mam nadzieję, że Was nie zawiodłam, bo to już koniec.
Ale czegoś pięknego, bo ważnego dla mnie.
Dziękuję z całego serca.
Za wszystko.
Wrócę niedługo.
+ możecie mnie znaleźć tutaj: łamię swoje zasady i piszę o Kochanowskim
++ za jakiś czas będą z nimi: znowu Linn i znowu Tande (u mnie bez tego wąsa)
💘
OdpowiedzUsuńto ja muszę Ci podziękować, ale moja intuicja mnie zawiodła, lecz dla tej Oli Artura to ja jestem Ci nawet w stanie wybaczyć. czyli co przyjaźnie damsko-męskie zazwyczaj zamieniają się w miłość? jak tak teraz czytam to widzę ich razem i szczerze to jestem zadowolona z takiego połączenia 💕 DZIĘKUJĘ 😻
UsuńPiękne i genialne 💖
OdpowiedzUsuńWspaniale się to wszystko ułożyło 👌
Mam nadzieję, że teraz będziemy systematycznie razem dostarczać emocji dziewczynom na Kochanie i Fornim 😎😏😊
Pozdrawiam 💖😘
Ojeju to było piękne i nie mogło skończyc się inaczej dla tej dwójki, mimo wszystko. To on jednak był dla Olki tym prawdziwym powodem i cieszę się, że nie zrezygnował z niej i tym razem nie kazał wybieraćwybieraćwybierać, a nie pozwolił odejść.
OdpowiedzUsuńDziękuję za każda emocje❤
Czekam na Tnde bez wąsa!
Jakby się to nie skończyło to i tak byłoby idealnie. Cieszę się, że przede wszystkim Olka się odnalazła i odnalazła powód, dla którego chciała wrócić. Dziękuje, że mogłam tu być i dzielić z nimi to wszystko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i do zobaczenia ;)
5 tysięcy lat zajęło mi przeczytanie tego opowiadania, serio. Nie mówię tego w negatywnym sencie, absolutnie. To była jak najbardziej pozytywna droga. Ale ja już tak mam, że jak znajdę coś, co chcę przeczytać, normalne czynności stają się wyjątkowo pokrętne. Prolog znam na pamięć, naprawdę. Czytałam trzy razy, po czym powtarzałam sobie "następna część jutro, powolutku.". To to powolutku trwało aż do przerwy między drugą a trzecią fazą Mistrzostw, kiedy nie miałam co ze sobą zrobić i pilnie potrzebowałam CZEGOŚ. A podbudowana świetną grą Arcziego czułam, że nie mogę dokonać lepszego wyboru. Więc rozumiesz moje zdziwienie, kiedy okazało się, że Olka wybrała.. Olka? Bo ja z góry założyłam, że to będzie Artur. To nic, że imię głównej bohaterki mogło mi coś zasugerować, ale nieważne. Lubię tę historię - niby lekką, ale jednocześnie trudną. Ludzie nie lubią, gdy każe im się wybierać, nawet jeżeli ten wybór jest oczywisty. Czasami robimy rzeczy, których nie rozumiemy, których nie rozumie też nikt z otoczenia. Wydaje nam się, że wiemy jak zachowamy się w określinej sytuacji, ale pod wpływem wydarzeń wszystko się zmienia. Przychodzi mi tu nam myśl moja ukochana teoria związana z dewizą "zło nigdy nie śpi", dlatego plotę bzdury. Ogólnie to chciałam tylko powiedzieć, że tu byłam i zostawić po sobie jakiś ślad. Ot tyle.
OdpowiedzUsuń