Serce człowieka bije drugiego niemiłosiernie
Popatrzyłaś z uśmiechem w lustro poprawiając po raz kolejny kosmyk, który co chwilę wychodził ci w warkocza, nad którym męczyłaś się prawie godzinę, aby wyglądać dobrze na wigilijnym spotkaniu z resztą stołecznej drużyny. Czułaś się stremowana, bo to miało być właściwie pierwsze oficjalne spotkanie, na które miałaś iść z blondynem i bardzo chciałaś zrobić dobre wrażenie. Uniosłaś brwi kiwając głową na widok przyjmującego wychodzącego z łazienki w błękitnej koszuli i gdybyś tylko umiała zagwizdałabyś z podziwem. Mrugnął do ciebie opierając się o twoją głowę z zawadiackim uśmiechem.
– Rozważam właśnie czy na pewno musimy iść na tę drużynową kolację, piękna – pocałował cię delikatnie w policzek, a twój śmiech wypełnił mieszkanie. Odczuwałaś szczęście każdą komórką ciała, zupełnie jakby inna rzeczywistość nie istniała. Latałaś kilka centymetrów nad ziemią nawet, gdy nie było go w pobliżu. Odczuwałaś każdą rozłąkę bardzo mocno i choć ledwo zamknęłaś drzwi jego mieszkania chciałaś tam wrócić i zostać już na zawsze. Nie spieszyło ci się do domku z ogrodem, psa i gromadki dzieci, ale dzięki Arturowi poznałaś jakąś stałość, monotonię, której usilnie szukałaś od pierwszych lat swojego życia. Chłopak może nie czytał z ciebie jak z otwartej księgi, ale doceniałaś tę wolność, którą ci dawał i zaufanie, które okazywał ci na każdym kroku; niezależnie od tego czy chodziło o wybór bułek w osiedlowym sklepie czy dobranie garderoby. Uszczęśliwiał cię małymi rzeczami, a ty chciałaś mu dać wszystko co tylko mogłaś, choć miałaś niewiele. Czasem wydawało ci się, że może to jednak nie to, że to tylko bańka, która przeszkadza ci coś dostrzec. Nie rozmawialiście o twojej matce, twoim domu, dzieciństwie i może niepotrzebnie dawkowałaś mu te informacje, jednak widziałaś jak bardzo jest uczuciowy, a twoja biografia mogłaby przydusić każdego kto by się z nią zapoznał. Byłaś szczęśliwa przy nim i nic nie mogło tego zmienić. Odwróciłaś się w jego kierunku i widziałaś jak na ciebie patrzy; z miłością, z troską. Stawałaś się przy nim pewniejsza siebie, bo to wszystko co robił i co mówił potwierdzało, że dla niego jesteś najpiękniejszą kobietę na całym świecie.
– Te kilka miesięcy, od których się spotykamy są najlepszymi w moim życiu – uśmiechnęłaś się do niego stając na palcach, żeby go pocałować. – Dziękuję, Artur. – to był taki wasz mały rytuał, a właściwie twój, bo wiedziałaś, że miałaś wielkie szczęście, że spotkałaś pośród tylu ludzi właśnie Artura, który był ideałem wielu kobiet, a jednak jego kobietą byłaś właśnie ty.
– Cieszę się, że mogę widzieć cię taką radosną – odwzajemnił uśmiech dotykając opuszkami palców twojego policzka – Wiem, że to może za wcześnie, ale naprawdę mi na tobie zależy. – wtuliłaś się w niego ufnie wdychając mocne perfumy, które stały obok lustra. Objął cię mocniej, jakby chciał abyś posłuchała jak mocno bije jego serce, jakby chciał ci pokazać, że bije tylko dla ciebie. Czułaś dreszcze na całym ciele, które nie zniknęły nawet w momencie, gdy ktoś spróbował dostać się do waszej bajki dzwoniąc dzwonkiem. Oparłaś się o ścianę próbując unormować nierówny oddech, gdy do pomieszczenia wszedł brunet. Przywitali się szybko, a ty uśmiechnęłaś się widząc, że znowu jest między nimi dobrze. Artur mruknął coś o tym, że zaraz możecie wychodzić tylko skończy się golić, a ty pokiwałaś głową. Perspektywa pozostania sam na sam z Aleksandrem napawała cię jakimś nieuzasadnionym lękiem, bo chociaż tak jak obiecał nie wspomniał twojemu chłopakowi o tamtej sytuacji czułaś, że wystarczy jeden twój ruch, a wszystko się wyda. Nie chciałaś go w to mieszać, bo i tak wiążąc się z tobą wziął na swoje barki cały worek nieszczęść.
– Ładnie wyglądasz – uśmiechnął się do ciebie nieśmiało poprawiając ciemny płaszcz. Nie umiałaś określić co sprawiło, że nagle zrobiła ci się strasznie gorąco; czy to większa liczba osób w mieszkaniu czy może uśmiech, który zagościł gdzieś w jego dołeczkach, iskierki w oczach czy twoje własne ciało, które rozlało po twoim wnętrzu coś co temperaturą przypominało rosół. Założyłaś pośpiesznie za ucho kosmyk włosów budząc przy tym jego cichy śmiech.
– Chcesz coś do picia? – zapytałaś starając się nie patrzeć na niego; błądząc gdzieś po podłodze i obrazach wiszących na ścianach. Kiwnął głową i podążył za tobą do kuchni i zupełnie nie widziałaś co uniemożliwiało ci oddychanie: jego perfumy, od których kręciło ci się w głowie, wspólna tajemnica czy może jednak cień uczucia, które niespodziewanie zaczęło kiełkować, ale jeszcze samo nie wiedziało co z niego wyrośnie.
***
Cisza siedziała ci na płucach uniemożliwiając swobodne oddychanie coraz bardziej z każdą chwilą, która minęła od kiedy trzasnął drzwiami. Nie mogłaś już zliczyć wypitych przez ten czas herbat, po których kubki walały się po parapetach rzeszowskiego mieszkania, jego stołach, wystających blatach, a kilka pustych butelek po wodzie stało w rzędzie przy drzwiach wejściowych. Chodziłaś od okna do okna wypatrując mężczyzny w ciemnej bluzie. Zagryzłaś ponownie wargę siadając na krześle budząc nikły uśmiech pod nosem tego drugiego, który został, który nie skreślił cię od razu, gdy powiedziałaś czemu wróciłaś. Uniosłaś brwi chwytając biały kubek z imieniem właściciela mieszkania.
– Ochłonie i przyjdzie – rzucił lakonicznie zmieniając stację w stojącym na półce radiu. Przewróciłaś oczami wiedząc, że rzucił to na odczep, abyś zajęła myśli chociaż na chwilę czymś innym. Obróciłaś w palcach telefon komórkowy, który dalej był ciepły od kolejnych prób połączenia się z przyjmującym, które on tak uparcie odrzucał. Nie miałaś pojęcia, gdzie go szukać, bo to nie była Warszawa, w której wystarczyło złapać taksówkę i rzucić adres najpopularniejszego parku wśród rodowitych warszawiaków i tych mniej tutejszych. – Zaskoczyłaś go.
Wstałaś ponownie z miejsca opierając się plecami o ciemną futrynę i przymknęłaś oczy. Słyszałaś jak twój rozmówca próbuje przekonać cię, żebyś wzięła prysznic i położyła się spać, aby oderwała od siebie na chwilę to cholerne poczucie winy, poczucie, że krzywdzisz najbliższą ci osobę. Zaplotłaś dłonie na karku czując promieniujący po całym ciele ból; nie ten egzystencjonalny.
– Ty też nie byłeś na to przygotowany – rzuciłaś mimochodem i byłaś pewna, że wciągnął na chwilę powietrze, aby ukryć zmieszanie. – Oboje byliście pośrodku tego bałaganu i oboje wiecie dlaczego zanim pojechałam do Warszawy chciałam porozmawiać z wami. Wiem, że trwa sezon, ale chciałabym, żebyście pojechali tam razem ze mną. – wyrzuciłaś to z siebie i mimo wcześniejszych rozmyślań wcale nie czułaś się lepiej; wręcz przeciwnie. Jakby ten cały pomysł był coraz bardziej absurdalny i wszyscy poza tobą widzieli, że przyniesie jeszcze więcej strat, ale ty nie miałaś już czego tracić. Nie chciałaś uciekać, po raz kolejny zmieniać swojego życia o 180 stopni i chociaż próbowałaś przez wiele bezsennych nocy wyrzucić z głowy obraz szczęśliwej rodziny, dzieciństwa, które i tak wspominałaś z rozrzewnieniem to w końcu stojąc niedaleko London Eye i oglądając odbijające się w Tamizie fajerwerki zrozumiałaś, że kobieta, która niszczyła cię przez wiele lat i tak do końca pozostanie twoją matką, której chciałaś z całego serca dać kolejną szansę.
– Wybacz, ale na twoim miejscu cieszyłbym się, że nie dał ci możliwości zaproponowania tego wyjazdu do Warszawy. Wtedy nie musiałbym się długo zastanawiać czy również nie trzasnąć drzwiami – zerknęłaś na niego krótko i czułaś się jak dziecko, które nie chciało bawić się z innymi w przedszkolu. Odetchnęłaś głęboko wybijając jakiś zasłyszany gdzieś rytm palcami na białej ścianie. Pokręcił głową podchodząc do okna i wpatrując się w panoramę miasta, które miało znowu was podzielić? Zagryzłaś wargi próbując wyłowić z natłoku myśli kotłujących się w twojej głowie jakieś zdanie, które mogłoby cię wytłumaczyć, przedstawić swój punkt widzenia. – Faktycznie, postąpił zbyt impulsywnie trzaskając drzwiami, ale do cholery on się o ciebie martwi właśnie dlatego, że był wtedy przy tobie. Obaj wiemy tylko jedno, że nie pozwolimy abyś przechodziła to po raz kolejny, a twoja matka nie doznała nagle magicznej metamorfozy; ona cię niszczyła zdecydowanie zbyt długo. Jemu naprawdę na tobie zależy, Olka.
– Tobie też, ale jakoś dalej tutaj jesteś – nie myślałaś długo nad swoimi słowami, bo czułaś, że to zaczyna cię przygniatać. Może źle zrobiłaś, że im o tym wszystkim powiedziałaś? Może powinnaś raz samodzielnie podjąć decyzję? To w końcu było twoje życie i oni nie mogli wiecznie trzymać cię pod kloszem, ale przecież chciałaś dobrze, chciałaś być z nimi szczera, bo to im zawdzięczałaś wszystko co teraz miałaś, bo to wydzieli cię jak upadasz i pomogli ci wstać trzymając mocno za ręce i zaklejając zdarte kolana plastrami, a potem dbali, żeby wszystko się zagoiło i pozostawiło jak najmniej blizn.
– Ola – obrócił się przez ramię patrząc ci w oczy z wyrzutem. Wiedziałaś, że to zupełnie coś innego, ale nie potrafiłaś zrozumieć dlatego on tak po prostu wyszedł i od ponad trzech godzin błąka się po ulicach Rzeszowa myśląc zapewne o wszystkim innym, ale nie o tobie. Sprawiłaś mu przykrość mi teraz, po fakcie zdawałaś sobie z tego sprawę, ale nie umiałaś dłużej żyć bez kontaktu z rodziną, a poza matką nie miałaś nikogo innego. Miałaś ich, dwóch muszkieterów, ale to nie z nimi łączyły cię więzy krwi, nie oni przeżywali z tobą kolejne dziecięce lata i to nie oni chodzili z tobą do lekarza, gdy złamałaś rękę na trzepaku przed blokiem. Przewróciłaś jeszcze raz oczami i podchodząc do stołu, a właściwie do telefonu, którego wibracja oznajmiła przed chwilą nadejście wiadomości tekstowej. Odblokowałaś urządzenie przełykając głośno ślinę co wywołało zaciekawienie w stojącym przy oknie mężczyźnie.
– Napisał? – zapytał, ale odpowiedź wydawała się oczywista. Kiwnęłaś głową jeszcze raz czytając adres, pod którym chciał się spotkać i porozmawiać. – Idź, poczekam. – stanęłaś na palcach całując go lekko w policzek i szepcząc, że jest najlepszy po tym prawie w biegu próbowałaś ubrać kurtkę i nie minęła chwila a ty już zbiegałaś na parter, bo chciałaś mu wszystko wyjaśnić, bo nie mogłaś znieść myśli, że twoja decyzja może was w jakiś sposób osłabić i nawet nie chciałaś myśleć, że mogłaby coś miedzy wami zniszczyć.
witam Was w 2018, który powinien być lepszy, bardziej twórczy i mam nadzieję, że da nam wszystkim więcej emocji - tych reprezentacyjno-pozytywnych. oni dalej tkwią w starym roku, z tymi samymi problemami no i co? nie chcę zabierać wam radości, ale jak sądzicie? kto wyszedł? kto został?
P.S. Widzę się z kimś w Hali Stulecia na Pucharze Polski? ♥
***
witam Was w 2018, który powinien być lepszy, bardziej twórczy i mam nadzieję, że da nam wszystkim więcej emocji - tych reprezentacyjno-pozytywnych. oni dalej tkwią w starym roku, z tymi samymi problemami no i co? nie chcę zabierać wam radości, ale jak sądzicie? kto wyszedł? kto został?
P.S. Widzę się z kimś w Hali Stulecia na Pucharze Polski? ♥
No to jestem i wiesz, kocham Cię i w ogóle :D jak wrócę później do domu, to napiszę coś więcej, bo przeczytałam całość i wiem jedno, jest genialne :D
OdpowiedzUsuńNo to dodam tylko, że w sumie to mi dałaś zajebisty pomysł na bloga, ale ja nie mogę pisać kilku na raz, bo nic dobrego z tego nie będzie...
UsuńO kurcze. Chyba nie ma dobrego wyjście z takiej sytuacji, mam nadzieję, że chłopcy mimo wszystko staną na wysokości zadanie i jeśli Ola zdecyduje się jednak na spotkanie z matką, będą jej towarzyszyć. Mimo wszystko. Mnie bardziej interesuje, jak to między nimi jest. Jak się pozmieniało i co będzie dalej. Czekam zdecydowanie niecierpliwie na kolejny. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńRany, dziękuję Ci że jue zapomniałaś i ciągle przypominasz mi o nowych rozdziałach! W końcu dodam bloga do obserwowanych i się za niego zabiorę, obiecuję. Wpadnę do Ciebie po sesji (liczę na jakiś ferie) i wszystko nadrobię. Buziaki!
OdpowiedzUsuńponownie czytam i zatracam się 😍
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że uwielbiam tutaj retrospekcje, jest zawsze przegenialna i tak wiernie oddaje emocje. Potrafię odpłynąć i przenieść się w przeszłości razem z bohaterami do tego małego światka.
OdpowiedzUsuńNo cóż, jeden nie wytrzymał, drugi pozostał. Jestem też ciekawa co postanowią razem i jak w przeszłości potoczyła się ich relacja.
Czekam i zapraszam na Winiarach i Stocha
https://melody-paradise.blogspot.com
Wydaję mi się, że to Artur nie wytrzymał i wyszedł.
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział 💓
Mam wrażenie, że pomiędzy Śliwką a Olka zaczyna się coś dziać 😏 Czekam na więcej 🤗
Pozdrawiam i czekam na Ciebie u Tomasza 😁😘